Wybierz rocznik
Kseruję, więc jestem
- Szczegóły
- Kategoria: Marzec 2010 nr 27
- 07 kwiecień 2010
Jest 22 października 1938 roku – sobota. Chester Carlton z przejęciem obserwuje skonstruowany przez siebie prototyp, który wśród szumów i trzasków wyrzuca z siebie kartkę papieru. Widnieje na niej niewyraźny napis: „10.22.38 Astoria”1. W tym oto dniu kopiowanie dokumentów stało się łatwiejsze, lecz Chesterowi trudno było zainteresować kogokolwiek swoim wynalazkiem. Dopiero ponad 20 lat później, po sukcesie kopiarki Xerox 914, o wynalazku Carltona zrobiło się głośno.
14 grudnia 2009 roku – poniedziałek. Pan Marek pracujący w punkcie ksero Wydziału Humanistycznego AGH, z zupełnym brakiem emocji obserwuje, jak o wiele nowsza maszyna wyrzuca z siebie kolejną zadrukowaną kartkę papieru. Podchodzę i zaczynam rozmowę. Wysłuchuję narzekań na nawał pracy, danych o ilości zużytych ryz i skserowanych książek. Studenci nie dają panu Markowi odpocząć. Wkrótce do okienka ustawia się wieloosobowa kolejka. Jak to właściwie jest z popularnością maszyn opatentowanych przez Chestera Carltona?
Niezależna firma konsultingowa Infotrends szacuje, że dzięki kserografii w tym roku zostało już wykonanych 3,08 biliona kopii i wydruków laserowych.2 Studenci kserują wszystko – notatki, skrypty, ściągi, oraz książki, co staje się ostatnio coraz bardziej kontrowersyjne. Nic dziwnego. Skserowanie podręcznika kosztuje przeciętnie dwa – trzy razy mniej niż zakup nowego. Te dane wyjaśniają fakt, że w najtańszych punktach kserograficznych na kopię książki trzeba czekać nawet tydzień.
Studenci kserują z różnych powodów. Najczęściej chodzi, oczywiście, o względy finansowe, ale nie jest to jedyna przyczyna. Kserujemy, bo nie zawsze cała książka jest potrzebna. – Czasami wystarczają jeden lub dwa rozdziały – mówi Karolina, studentka drugiego roku socjologii, którą udało mi się wciągnąć w rozmowę. – Czy dużo kseruję? Nigdy nie liczyłam, ale w ciągu semestru myślę, że przeznaczam na ten cel około 200 zł – mówi Karolina i dzieli się ze mną dowcipem: „Dwóch studentów idzie ulica, nagle jeden widzi leżący na ziemi papierek. Zdziwiony podnosi go i pyta towarzysza – Co to? Nie wiem, ale kserujemy – odpowiada drugi student”.
Kserowanie umożliwia również opuszczanie zajęć bez „większych” konsekwencji. Po co siedzieć na wykładzie, gdy można skserować notatki od pilnej koleżanki? Szczególnie, gdy na zewnątrz jest ładna pogoda – wzdycha Paweł, student trzeciego roku patrząc na ponury jesienno-zimowy krajobraz za oknem.
Większość zainteresowanych oczywiście zdaje sobie sprawę, że kserowanie książek narusza prawa autorskie i jest w Polsce nielegalne. Niewielu osobom to jednak przeszkadza. Kserują wszyscy – nie tylko studenci, ale także wykładowcy – szczególnie na kierunkach, które wymagają najświeższych publikacji, takich jak na przykład informatyka i ekonomia. Na innych kierunkach sytuacja wcale nie jest lepsza. Specjalistyczne wydania książek są drogie i trudno dostępne. Nic dziwnego więc, że niewielu opiera się pokusie. Jak podaje portal interia.pl, w październiku w jednym z wrocławskich punktów ksero policjanci znaleźli prawie 170 nielegalnie skopiowanych książek. Na razie policyjna akcja toczyła się tylko na szczeblu lokalnym, ale może przenieść się na poziom ogólnopolski.
– Co może zmienić tę sytuację powszechnego kserowania? – zastanawia się Magda, studentka pierwszego roku. Na pewno nie poprawia jej dostępność książek w bibliotekach. Na kilkuset studentów na danym kierunku, okoliczne biblioteki dysponują zaledwie kilkoma egzemplarzami najważniejszych podręczników. Idę do wydziałowej biblioteki. Pani bibliotekarka bezradnie rozkłada ręce – mamy za mało funduszy, w dodatku część z nich idzie na wymianę zniszczonych, między innymi poprzez kserowanie, książek. Patrzę na stolik w głębi sali, gdzie leżą fragmenty już skserowanych książek, udostępniane studentom do powielania. – Robimy tak po to, by oryginały posłużyły jak najdłużej – słyszę wyjaśnienie.
W Polsce kserowanie jest tanie. Stronę formatu A4 możemy skserować już za 6 groszy. Dla porównania, na przykład w Niemczech, zapłacimy za takie ksero w przeliczeniu około złotówki, więc nie zawsze opłaca się tam kserować. W Polsce jest wprost przeciwnie. Właściciele punktów kserograficznych zacierają ręce, szczególnie, gdy uda im się założyć interes w pobliżu uczelnianych budynków, lub nawet bezpośrednio na ich terenie. Gdy zbliża się sesja, notują największe zyski, a kserokopiarki nie zatrzymują się ani na chwilę.
Co jednak będzie w chwili, gdy policja zacznie baczniej egzekwować przepisy o prawie autorskim obowiązującym w Polsce? Jest kilka możliwych scenariuszy. Z pomocą przychodzą strony takie jak www.ibuk.pl, gdzie studenci zyskują dostęp do książek w formie elektronicznej. Dzięki temu nie muszą płacić za druk, oprawę oraz zasilać kieszeni dystrybutorów, czy właścicieli hurtowni. Sposoby płatności są szybkie i wygodne. Za zakupione podręczniki można zapłacić na przykład przez wysłanie SMS-a. A co sądzą o tym sami studenci? – Nic nie zastąpi papierowej książki – twierdzi Paulina, studentka czwartego roku. – Źle mi się czyta z monitora, psuję sobie wzrok, no i nie mogę zabrać komputera do tramwaju, czy autobusu. Paulina dodaje również, że i tak ksero jest tańsze.
Pozostaje jeszcze niewielki odsetek studentów, którzy skanują potrzebne pozycje w domowym zaciszu. Takich osób jednak jest mało, gdyż wygodniej czytać papierowe wydanie, a koszty eksploatacji domowych drukarek są zbyt wysokie. Zazwyczaj studenci skanują, gdy chcą zmniejszyć tekst na potrzeby wydruku ściągi.
Co innego oprócz ksero pozostaje więc studentom Wydziału Humanistycznego, jeśli nie mogą sobie pozwolić na zakup potrzebnych książek? Chyba tylko powołanie do życia inicjatyw studenckich, mających na celu zwiększenie zasobów bibliotek. Zanim jednak sytuacja się poprawi, nie widać ratunku dla tych, których gryzie sumienie. W Polsce mamy do czynienia ze społecznym przyzwoleniem na kserowanie książek. W punktach kserograficznych nikt nie pyta o upoważnienie do powielania. Egzekwowanie przepisów prawa autorskiego w tym przypadku prawie nie istnieje, a studencka kieszeń wzdryga się przez kolejnymi wydatkami. Przytłaczająca większość studentów zasłania się stwierdzeniem, że „w Polsce edukacja jest darmowa” i nie płaci za podręczniki, bo ich na to nie stać. Można śmiało założyć, że ta grupa nie podejmie żadnych kroków, aby zmienić dobrą passę punktów kserograficznych, tylko dalej będzie akceptować rzeczywistość polskich uczelni.
W obecnej sytuacji nasuwa się jeden wniosek. Taki stan rzeczy będzie trwał, dopóki nie będzie dla niego realnej alternatywy. Studentom pozostaje odbyć rozmowę z własnym sumieniem i… podążyć do punktu ksero, bo człowiek to nie mol książkowy i choć niektórzy się do nich upodabniają, to mimo wszystko nie najedzą się papierem.
• Tomasz Baran
Student III roku Socjologii Wydziału Humanistycznego AGH
Imiona wszystkich postaci występujących w tekście zostały zmienione w celu zachowania anonimowości.
Reportaż powstał w ramach zajęć z przedmiotu Retoryka i gatunki medialne
Przypisy:
1 Źródło http://pl.wikipedia.org/wiki/Ksero, Odczyt w dniu 18.12.2009
2 Źródło: http://di.com.pl/news/24123,0,Kserografii_stuknela_70-tka.html, Odczyt w dniu 18.12.2009r.